Według definicji mofeta to wyziew gazów pochodzenia wulkanicznego, o temperaturze poniżej 100 stopni Celsjusza, zawierających głównie dwutlenek węgla. Mofeta to również miejsce emisji takich gazów. Największa i najbardziej wydajna pod względem ilości gazu mofeta w Polsce znajduje się w dnie potoku Złockiego, na granicy miejscowości Jastrzębik i Złockie. Jej pełna, oficjalna nazwa to mofeta im. prof. Henryka Świdzińskiego (wybitnego polskiego geologa). Zajmuje powierzchnię ok. 25 m2, a ilość wydobywającego się gazu szacowana jest na ok. 10 m3 na minutę. Uznawana jest za pomnik przyrody nieożywionej. Do największych źródełek gazu należą „Dychawka” (samotne suche ujście położone ponad wodą) oraz znajdujące się w dnie strumienia „Bulgotka” i „Zatopione”. Do mofety prowadzą wygodne schody i kładki, można przeczytać tablice informacyjne na jej temat. Rdzawożółty kolor wody i błota na dnie strumienia pochodzi od koloidalnego osadu uwodnionych tlenków żelaza, powstałych w drodze hydrolizy węglanu żelaza, przy udziale bakterii żelazowych. Kolor ten pięknie kontrastuje z otaczającą strumień bujną zielenią. Związków żelaza takiego pochodzenia używano jako barwnika (ochra) już w czasach prehistorycznych, a potem wykorzystywano je jako rudę do wytopu tego metalu. Co ciekawe, według ludowych tradycji Łemków wydobywający się z ziemi gaz miał być oddechem piekła. Powiązanie z siłami nieczystymi mogło mieć w oczach ludzi pewne uzasadnienie, bo gaz ze źródeł to w około 95% dwutlenek węgla, z małą domieszką azotu i tlenu. Gaz ten jest trujący, w bezwietrzne dni ulega przy gruncie nagromadzeniu jako cięższy od powietrza – przez co na brzegach można zobaczyć sporo martwych owadów. Podobno były też przypadki uduszenia się owiec, które chciały się napić wody. Ten pomnik przyrody jest największą mofetą w Polsce, ale mniejsze źródła gazu obecne są również w okolicy. Druga ciekawa mofeta znajduje się w Tyliczu.